Gaude, Mater Polonia…
„Raduj się, Matko-Polsko, szlachetnym potomstwem bogata! Króla królów najwyższego Pana wielkość uwielbiaj chwałą mu należną.”
Słowa średniowiecznego hymnu do dziś śpiewanego podczas wielkich uroczystości patriotycznych i religijnych, idealnie pasują do wyjątkowego wydarzenia, jakim dla parafii św. Brata Alberta stała się Instalacja Relikwii Krwi bł. Stefana Wyszyńskiego połączona z obchodami 40. rocznicy utworzenia parafii.
Uroczystość miała miejsce w środę, 28 maja, w dzień liturgicznego wspomnienia Błogosławionego, będącego zarazem rocznicą jego dies natalis, czyli datą śmierci.
Liturgię rozpoczęło procesjonalne wejście celebransów do świątyni, gdzie po okolicznościowych powitaniach główny koncelebrujący – JE ks. bp Henryk Wejman – poświęcił relikwiarz z Krwią Prymasa Tysiąclecia, a następnie całe relikwiarium wbudowane w południowo-zachodnią ścianę świątyni. Składa się ono z trzech dużych obrazów: św. Jana Pawła II, św. Brata Alberta oraz Prymasa Tysiąclecia. Nieco niżej, pod wizerunkami, wmurowano trzy ozdobne szafeczki kryjące relikwie wymienionych postaci. W pierwszej, najbliżej wejścia, proboszcz miejsca – ks. kanonik Stanisław Drewicz – złożył relikwiarz z Krwią Błogosławionego Stefana Wyszyńskiego.
Podczas Liturgii Słowa uwagę zgromadzonych przykuła lektorka pierwszego czytania: zakonnica s. Nulla Lucyna Garlińska CSDC (Wspólnota Sióstr Uczennic Krzyża ze Szczecina), cudownie uzdrowiona za wstawiennictwem kardynała Stefana Wyszyńskiego. Cud ten stał się podstawą jego beatyfikacji we wrześniu 2021 roku.
Homilię wygłosił ks. bp Henryk Wejman. Z przebogatego dorobku myśli Błogosławionego wybrał kilka cytatów, które mówiły o roli miłości i pokoju w życiu społecznym. Kaznodzieja miał niejako podwójną funkcję: przewodniczył Liturgii, a jednocześnie, jako proboszcz parafii św. Brata Alberta w latach 1991-1993 był naturalnie wpisany w jubileusz jej czterdziestolecia.
Tekst kazania Księdza Biskupa Henryka Wejmana:
Nowy człowiek w Chrystusie
Przed chwilą wprowadziliśmy do waszego kościoła parafialnego relikwie bł. kard. S. Wyszyńskiego. Ten akt odbywa się we wspomnienie liturgiczne tego Prymasa Tysiąclecia w czwartym roku od Jego beatyfikacji, jaka się odbyła w Warszawie w dniu 12.09.2021r. Może ktoś się zapytać, dlaczego do tego kościoła wprowadzamy relikwii bł. kard. S. Wyszyńskiego? Odpowiedź jest jednoznaczna o potrójnym wymiarze. Po pierwsze ten Wielki Prymas dbał o polskość tych ziem w okresie powojennym i w czasie komunizmu, czego znamiennym wyrazem było ogłoszenie Go przez Papieża Piusa XII kardynałem, którego decyzję otrzymał podczas posługi duszpasterskiej w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie w dniu 30 listopada 1952r. Po drugie, to mieszkaniec tej parafii, Pan prof. Wenancjusz Domagała, postawił trafną diagnozę, gdy ks. Prymas zachorował w 1981r. A po trzecie, w procesie beatyfikacyjnym ks. kard. S. Wyszyńskiego ówczesna Kongregacja ds. Kanonizacyjnych uznała za Jego wstawiennictwem cud uzdrowienia osoby, pochodzącej z tych ziem. Jest nią, obecna wśród nas, siostra Nulla ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża.
Nie sposób teraz nie przywołać wielkiej spuścizny tego gorliwego Pasterza i wiarygodnego świadka Chrystusa zmartwychwstałego. Jednym z tematów w jego obszernej działalności homiletycznej i katechetycznej była odnowa duchowa człowieka na drodze wierności Chrystusowi. Przywołanie tego wezwania pozostaje wciąż aktualne. Każdy z nas wciąż winien pracować nad sobą, aby stawać się lepszym człowiekiem i chrześcijaninem. Osiągnie to na drodze wierności nauce Chrystusa.
Człowiek dostępuje życia nadprzyrodzonego w Chrystusie. Tylko w Chrystusie i z Chrystusem jesteśmy w stanie się jednoczyć z Bogiem i prowadzić życie duchowe. Miejscem urzeczywistniania tego życia jest Kościół. On to – jak uczył kard. S. Wyszyński – rozdaje łaskę nadprzyrodzoną, Boga żywego – w sakramentach świętych. I dlatego jedynie w Kościele człowiek ma możliwość dostąpienia udziału w życiu Boga. Prawda ta zasługuje na podkreślenie, z tego względu, że w dobie obecnej człowiek coraz mocniej neguje potrzebę posługi Kościoła, uważając iż bez Niego będzie w stanie trwać w więzi z Bogiem. Tymczasem człowiek nie może żyć życiem Bożym, nie uznając Kościoła. Chrystus i Kościół stanowią jedno i dlatego człowiek, jeśli chce trwać w łasce Boga, winien przyjąć posługę Kościoła.
Najwłaściwszą odpowiedzią człowieka na łaskę uświęcającą jako samoudzielanie się Boga jest miłość. Kard. S. Wyszyński tę prawidłowość zawarł w prostym zdaniu jesteśmy z Miłości i dla Miłości (Miłość na co dzień, s. 11). Na miłość po prostu odpowiada się miłością. Tego właśnie pragnie Pan Bóg. On pragnie, abyśmy przez wolną wolę – uczył kard. S. Wyszyński – nie przez przymus, dążyli do Niego. Pragnie, abyśmy Go wolną wolą poznawali i miłowali. (Druga kromka chleba, s.57).
Człowiek żyjący w stanie łaski uświęcającej nie będzie nie mógł wpływać na otoczenie. Jego wpływ przyjmie różne formy.
W pierwszym rzędzie ujawni się ono w dawaniu przez niego świadectwa miłości Bożej wobec innych ludzi. Człowiek, który prowadzi głębokie życie duchowe staje się nosicielem wartości ewangelicznych w miejscu swej egzystencji. Nie mogę zapomnieć o tym – zwracał się swego czasu w bardzo bezpośredni sposób do wiernych chrześcijan kard. S. Wyszyński – że dokądkolwiek wejdę, czy w progi domu rodzinnego, czy do miejsca pracy, wszędzie wnoszę ze sobą swój charakter chrześcijanina, wszędzie przez łaskę nadprzyrodzoną niosę Boga, żyjącego w duszy i w ciele moim (W światłach Tysiąclecia, s.65).
Życie człowieka w łasce ma także wpływ na kształt jego relacji do innych osób. Im głębszy będzie jego kontakt z Chrystusem, tym większa będzie jego otwartość na bliźnich. Taki człowiek będzie potrafił dostrzegać problemy innych i w sposób delikatny, tzn. z poszanowaniem ich godności i wolności tym problemom zaradzać. Ks. Kard. pisał: Prawdziwa miłość niewiele mówi. Spojrzy, uśmiechnie się, coś tam dyskretnie uczyni, aby tego nikt nie dostrzegł, nie zauważył […]. Ludzie prawdziwie miłujący chodzą koło innych niemal ‘na palcach’, tak jak chodzi się przy ciężko chorym lub śpiącym człowieku, gdy chcemy, aby jak najdłużej sobie pospał. Miłość jest niezwykła w swej ‘nieobecności’. Jest to związek między ludźmi bardziej duchowy i wewnętrzny niż zewnętrzny (Miłość na co dzień, s.85). Człowiek żyjący Bogiem będzie potrafił poczuwać się do odpowiedzialności za jego pomyślność doczesną i wieczną, nie patrząc nawet na wyznawany przez niego światopogląd, zajmowaną pozycję społeczną czy przynależność narodową. Nie będą mu obojętne ani jego materialne niedostatki, ani też jego duchowe zaniedbania. Na miarę osobistych możliwości będzie starał się im zapobiec, aby w ten sposób ulżyć mu w jego niedoli.
Postawa duchowa człowieka nie pozostanie również bez wpływu na jego pracę zawodową. Kard. S. Wyszyński podkreślał istnienie związku pomiędzy duchowym ukształtowaniem człowieka a wykonywaną przez niego pracą. Sumienność, rzetelność i wydajność ludzkiej pracy są uwarunkowane – według Niego – stopniem więzi człowieka z Bogiem. Im jest on głębszy, tym owocniejsza będzie się stawać jego praca (List do moich kapłanów, cz. 2, s.162).
Człowiek poddający się działaniu łaski uświęcającej będzie oddziaływał nie tylko na świat osób, lecz także na rzeczywistość ziemską. W miarę jak człowiek się uszlachetnia – pisał ks. Kardynał – cały świat się odnawia. Oblicze ziemi staje się coraz bardziej ludzkie i coraz bardziej Boże. Odnowiony duchowo człowiek, bez wątpienia, oddziałuje na otoczenie. Zauważalna dziś dysharmonia funkcjonalna człowieka, przejawiająca się chociażby w takich formach zniewoleń, jak: pijaństwo, narkomania, konsumpcjonizm, rozwiązłość seksualna, nietolerancja, wszelkie formy niewierności i obojętności religijnej może być uzdrowiona jedynie dzięki duchowej przemianie człowieka, która się dokonuje poprzez jego jednoczenie się z Bogiem w miłości. Jedność z Bogiem staje się bez wątpienia źródłem integracji ludzkiej osobowości i tym samym jego przemieniającego działania w świecie.
Chciejmy zatem wciąż otwierać swój umysł na prawdę Chrystusową, a swoje serce na Jego miłość, abyśmy byli wiarygodnymi świadkami Chrystusa w swoim środowisku życia i pracy. Amen.
Na zakończenie Mszy św. o wypowiedzi zostało poproszonych kilku znamienitych gości. Jako pierwszy – prof. dr hab. Wenancjusz Marian Domagała z Uniwersytetu Szczecińskiego. Bardzo znany naukowiec, patomorfolog, specjalista w zakresie mikroskopii elektronowej, który badał Błogosławionego krótko przed jego śmiercią, stawiając właściwą diagnozę. To właśnie pozyskane wówczas mikroskopowe wymazy krwi stały się po 44 latach relikwią, która odbierać będzie cześć w parafii św. Brata Alberta, notabene również parafii emerytowanego dziś profesora.
Zanim profesor zabrał głos – otrzymał z rąk JE biskupa Wejmana: „Złoty Krzyż Zasługi Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej”. Odznaczenie, ustanowione w 2004 r. przez abp. Zygmunta Kamińskiego, jest przyznawane w dowód szczególnego uznania za zasługi wniesione w pomnażanie dobra duchowego i materialnego Kościoła w archidiecezji.
Ciekawą wypowiedź naukowca ilustrowały tematyczne slajdy i dodatkowe informacje profesora wspominającego swoje osobiste kontakty z Błogosławionym Prymasem.
Po profesorze głos zabrał ks. Julian Marecik, pierwszy proboszcz parafii erygowanej przez ówczesnego ordynariusza diecezji ks. prof. dr. hab. Kazimierza Majdańskiego 8 września 1985 roku. Świątynię budowano w latach 1985-2005. Konsekracji kościoła dokonał 31 października 2004 roku metropolita szczecińsko-kamieński ks. arcybiskup Zygmunt Kamiński. (więcej na: https://parafiaglebokie.pl/parafia/)
Mszę św. zakończyło błogosławieństwo. Padający od kilku godzin deszcz ustał, więc większość obecnych udała się na zaplecze świątyni, gdzie dla wszystkich przygotowano suty (i bardzo smaczny), poczęstunek. Dobrze po godzinie 21 parafialne święto dobiegło końca.